Bez glutenu, light i superfoods – jak nie dać się złapać na sztuczki producentów żywności
Etykiety na produktach żywnościowych są jedyną w swoim rodzaju mieszanką informacji i reklamy. Producenci, tworząc je, muszą się czasem nieźle nagimnastykować. Z jednej strony mają poinformować Cię o składzie produktu (do czego zobowiązuje ich prawo), a z drugiej chcą skusić do jego zakupu (do czego zmusza ich dyrektor finansowy). A to niełatwe, ponieważ rzecz często jest stworzona zgodnie ze wskazówkami owego dyrektora, a nie dietetyków.
Producent nie ma więc specjalnych powodów do dumy ze swojego wyrobu. Stosuje więc kruczki, sztuczki, triki, zmyłki, zwody i haczyki, żeby zamaskować wady towaru. Na całe szczęście nie może kłamać i przeważnie tego nie robi. Jeśli więc dokładnie się przyjrzysz, przejrzysz tę podwójną grę. Oto najczęściej stosowane przez producentów żywności sztuczki:
1. Hasło: Z dodatkiem witamin
Teoretycznie sprawa powinna być prosta: im więcej witamin, tym lepiej. Przecież to samo zdrowie. Problem jednak w tym, że te sztuczne są o wiele gorzej przyswajane przez organizm. „Witaminy występują w postaciach różniących się strukturą przestrzenną. To jak dwie dłonie, które z pozoru wyglądają tak samo, ale prawa nie pasuje do lewej rękawiczki. Jeśli dłoń to witamina, a rękawiczka to układ, który ją przyswaja, to nieodpowiednie połączenie ograniczy efektywność tego procesu” – wyjaśnia ten efekt dr Marek Szołtysik z Wydziału Nauk o Żywności Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Dlatego musimy Cię rozczarować, jeśli myślisz, że puszka z witaminowym napojem zastąpi Ci świeże warzywa i owoce.
2. Hasło: Bez gluten
Moda na jedzenie bez glutenu jest coraz popularniejsza, a więc i rynek bezglutenowych odpowiedników normalnego jedzenia rozwija się szybko. Są to jednak często produkty bardzo mocno przetworzone i żadną miarą nie można uznać ich za zdrowe. To jednak nie wszystko – napis „bez glutenu” zaczyna się pojawiać na jedzeniu, które w naturalny sposób go nie zawiera: na przykład na mięsie i wędlinach. Żadna to więc zaleta. Pamiętaj też, że nie ma przekonujących dowodów, że masz unikać tego białka (chyba że cierpisz na celiakię albo na nieceliakalną nadwrażliwość na gluten).
3. Hasło: Superfoods
Angielskie słowo „superfoods” nie dorobiło się jeszcze dobrego polskiego określenia, ale nie przeszkadza to producentom coraz częściej stosować tych modnych dodatków. Z półek sklepowych kuszą różnego rodzaju produkty wzbogacone o nasiona chia, spirulinę, konopie, jagody goji czy guaranę. Ceny kuszą już mniej, bo to przeważnie produkty sporo droższe od swoich odpowiedników bez superdodatków. Narzuca się pytanie – warto dopłacać? W pierwszym odruchu myślisz pewnie, że tak, w końcu są niezwykle bogate w substancje odżywcze (100 g superfoods często zawiera dawkę pokrywającą dzienne zapotrzebowanie na niektóre z nich nawet kilkakrtotnie). Problem jednak w tym, że ich dodatek w produktach jest przeważnie niewielki (patrz uważnie na etykiety!) i taki też będzie ich wpływ na zdrowie. Dużo większą korzyść osiągniesz, dbając o zdrową i urozmaiconą dietę, złożoną z nieprzetworzonych produktów. Niekoniecznie tych należących do kategorii super.
4. Hasło: Light
Tłuszcz uważany jest powszechnie za bardzo szkodliwy. Jest też bardzo kaloryczny (9 kcal w 1 g wobec 4 kcal w 1 g białka lub węglowodanów). Dlatego popularne są produkty light z mocno obniżoną jego zawartością. My nie przepadamy za tym rozwiązaniem. Po pierwsze, nie podzielamy poglądu, że tłuszcz jest tak bardzo niezdrowy, a jego wpływ na przybieranie na wadze jest przeceniany. Po drugie, tłuszcz jest nośnikiem smaku, więc jego brak często uzupełnia się cukrem. W efekcie kaloryczność jedzenia wcale nie musi być dużo niższa. Mogą go też zastąpić sztuczne słodziki, ale i ich nie zaliczamy (poza stewią czy ksylitolem) do zdrowego jedzenia. Dla smaku istotna jest konsystencja, na którą wpływa tłuszcz, a gdy go brakuje, do jedzenia często trafiają sztuczne zagęstniki.
5. Hasło: Bez sztucznych dodatków
Zawsze zalecamy jedzenie żywności możliwie niskoprzetworzonej, mającą jak najkrótszą listę składników. Nie znaczy to jednak, że musisz wpadać w panikę na widok każdego „E”, które zobaczysz na liście składników. Są wśród nich zarówno substancje naturalne i nieszkodliwe, jak np. barwnik z pomidorów E 160d czy buraków E 162, jak i te nie do końca wskazane, np. kwas benzoesowy i benzoesan sodu E 210 i E 211, czy chemiczne przeciwutleniacze, jak BHA butylohydroksyanizol E 320. Dlatego bądź czujny i nie traktuj napisu „bez sztucznych dodatków” czy „bez konserwantów” jako jednoznacznej informacji, że to produkt wart zakupu.
Źródło: menshealth.com